Rozprzestrzenianie się prawicowego terroryzmu
Dla wielu terroryzm jest zjawiskiem kojarzonym przede wszystkim z islamskimi ekstremistami, co jest poniekąd zrozumiałe, zważywszy na fakt, iż media właśnie terroryzmowi islamskiemu poświęcają najwięcej uwagi.
Ekspert ds. terroryzmu, David Rapoport, słusznie argumentował, że czwarta fala terroryzmu – czyli fala, której doświadczamy od przeszło dwóch dekad – będzie charakterystyczna ze względu na jej religijny charakter, a Islam będzie religią, która odegra największą w niej rolę.
Jednakże, zagrożenie terroryzmem to nie tylko dżihadyści, chociaż to właśnie Al Kaida, ISIS, oraz inne grupy o podobnym podłożu ideologicznym stanowiły największe zagrożenie na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Od kilku już lat coraz częściej dochodzi do aktów terroryzmu motywowanych skrajnie prawicową, ekstremistyczną ideologią. Terroryzm prawicowy staje się coraz większym zagrożeniem i problemem dla służb specjalnych i wywiadowczych.
Wśród najbardziej znaczących czynników, które motywują prawicowych terrorystów są ich antyimigranckie poglądy, przekonanie o wyższości swojej rasy nad innymi, a także niechęć – nierzadko przeradzająca się w nienawiść – do wyznawców innych religii. Zwłaszcza pierwszy z wymienionych powodów jest częścią retoryki często wykorzystywanej przez skrajnie prawicowe, nacjonalistyczne partie polityczne, które znacząco urosły w polityczną siłę w ciągu ostatnich kilku lat w wielu krajach.
Retoryka ta zawiera w sobie również tworzenie podziałów na dwie grupy – „nas” i „ich”, z czego ta druga jest przedstawiana jako mniej ważna i z różnych przyczyn niezasługująca na taki sam szacunek i prawa jak ta pierwsza. Tak ekstremistyczne poglądy nieuchronnie prowadzą do rozprzestrzeniania się przemocy, a w konsekwencji do krwawych ataków. Rozpowszechnianie tej ideologii stało się nad wyraz łatwe i szybkie w porównaniu do dawnych lat, głównie z powodu rozwoju platform i mediów społecznościowych.
W ciągu ostatnich miesięcy i lat, ataki terrorystyczne motywowane skrajnie prawicową ideologią stały się na tyle częste i krwawe, że niektórzy eksperci ds. terroryzmu i bezpieczeństwa otwarcie już mówią, że chociażby w przypadku Stanów Zjednoczonych, terroryzm prawicowy stanowi większe zagrożenie niż terroryzm islamski. Do bardziej znaczących zamachów i prób zamachów w USA z ubiegłych miesięcy można zaliczyć bomby rurowe wysyłane przez prawicowego ekstremistę – otwarcie przyznającego się do wiary w prawicowe teorie spiskowe – do przeciwników politycznych i krytyków Donalda Trumpa, czy też strzelaninę w synagodze w Pittsburghu, podczas której życie straciło jedenaście osób.
Jednakże, nie tylko Stany Zjednoczone doświadczyły terroryzmu motywowanego skrajnie prawicową ideologią. Przykład Andreasa Breivika, który odpowiada za ataki w Oslo i na norweskiej wyspie Utøya w lipcu 2011 roku, w wyniku których zginęło ponad 70 osób, stanowi jeden z najtragiczniejszych, o ile nie najtragiczniejszy, przykład ataku przeprowadzonego na terenie Europy. Co równie katastrofalne, Breivik – i czyny, których dokonał – stanowią inspirację dla innych radykałów.
Sprawca niedawnych zamachów na meczety w Christchurch w Nowej Zelandii, urodzony w Australii Brenton Tarrant, przyznał w swoim manifeście, że wielki wpływ na jego motywację do przeprowadzenia ataków miał właśnie Andreas Breivik. Jako, że zamach Tarranta był streamingowany na żywo na Facebooku, można postawić tezę, iż miało to na celu inspirowanie podobnych mu radykałów do popełniania kolejnych czynów tego typu.
Jednakże, zamach w Nowej Zelandii miał jeszcze inne, tragiczne w swej naturze, skutki. Wielu ekspertów twierdzi, że wielkanocne zamachy na Sri Lance, które skierowane były przeciwko chrześcijanom, były swoistym rewanżem w wykonaniu terrorystów islamskich. Związki pomiędzy zamachowcami i ISIS zostały poddane śledztwu po tym jak Amaq – „agencja prasowa” tzw. państwa islamskiego – oświadczyła, że ataki zostały przeprowadzone przez bojowników ISIS. Zamachy w Nowej Zelandii i na Sri Lance ilustrują powiązanie pomiędzy terroryzmem prawicowym i islamskim – śmiało można postawić tezę, że wzajemnie się one napędzają, oraz że ataki przeprowadzane przez jednych nieuchronnie prowadzą do odwetu drugich, co napędza śmiertelną spiralę przemocy.
Donald Trump, zapytany w marcu czy w jego opinii „biały nacjonalizm”, a więc i skrajnie prawicowa ideologia, jest zagrożeniem skwitował, że owszem takie zagrożenie istnieje, lecz jest ono zjawiskiem marginalnym. Dopóki liderzy najpotężniejszych państw będą bagatelizować te zagrożenia i nie dojdą do porozumienia odnośnie sposobu w jaki należy zwalczać skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne retorykę i ideologię, pozostaną one dla wielu silnym bodźcem i motywacją do popełniania aktów terroru.
Co więcej, problem roli mediów i platform społecznościowych w ich rozprzestrzenianiu musi zostać dostrzeżony przez najpotężniejszych tego świata i odpowiednie działania mające na celu utrudnienie ekstremistom rozpowszechniania ich ideologii i sposobu myślenia muszą zostać podjęte.
Terroryzm prawicowy wymaga również przeniesienia części zasobów i środków osobowych, materialnych i czasowych, przez służby specjalne i wywiadowcze, które obecnie poświęcone są zwalczaniu terroryzmu islamskiego. Jak przyznała nowozelandzka premier, Brenton Tarrant nie był na radarze australijskich, ani też nowozelandzkich służb. By uniknąć, lub chociaż zminimalizować możliwość przeprowadzenia ataku terrorystycznego przez prawicowych ekstremistów, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo muszą poświęcić terroryzmowi prawicowemu nieco więcej uwagi.