Bezpieczeństwo featured Służby

Wspaniała Defilada a wątpliwe bezpieczeństwo widzów i… VIP-ów

15 sierpnia 2019

author:

Wspaniała Defilada a wątpliwe bezpieczeństwo widzów i… VIP-ów

Za nami Defilada w okazji Święta Wojska Polskiego, pierwsza w historii poza Warszawą. Tym razem w Katowicach, stolicy województwa śląskiego, ze względu na obchody rocznic Powstań Śląskich, w uchwalonym przez Sejm RP Roku Powstań Śląskich.

Defilada wspaniała, Wojsko Polsko i Żołnierze jak zwykle stanęli na wysokości postawionego zadania. Licznie zgromadzona publiczność – mówi się nawet o 200 tysiącach – z podziwem oklaskiwała żołnierzy i ich sprzęt, zarówno pododdziały polskie, jak i wojsk sojuszniczych, stacjonujących w naszym kraju.

Około 2600 żołnierzy i 260 jednostek sprzętu jeżdżącego i latającego, zaprezentowało się paradując wzdłuż jednej z głównych arterii Katowic.

Tak nasi Bohaterowie, jak i ich zagraniczni koledzy, mimo formalnego charakteru uroczystości i samej defilady, potrafili uśmiechać się do widzów, machać i okazywać w różny sposób wyrazy sympatii, za co momentami otrzymywali naprawdę gromkie brawa.

Zgromadzeni Katowiczanie, mieszkańcy województwa śląskiego i innych regionów kraju, mogli z bliska zobaczyć (i usłyszeć) sprzęt, który zazwyczaj mogą podziwiać w telewizji, nie tylko przy okazji defilad, ale realnych działań w różnych regionach świata. Zobaczyli też żołnierzy, cichych Bohaterów, których część brała udział w akcjach na całym świecie, o których mówi się mało albo wcale a napewno z podziwem, oraz tych, którzy mundur noszą może od niedawna ale już dali się poznać z dobrej strony, pomagając m.in. przy usuwaniu skutków różnych kataklizmów.

Nie jedyny ale główny wysiłek związany z realizacją i zabezpieczeniem Defilady z okazji Święta Wojska Polskiego w Katowicach spoczął oczywiście na Wojsku Polskim, Policji i Służbie Ochrony Państwa. Żołnierze nie tylko defilowali ale także ramię w ramię z innymi służbami brali udział w zabezpieczeniu samej trasy przemarszu oraz zapewnianiu bezpieczeństwa zgromadzonych przedstawicieli władz oraz innych gości.

Polacy, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców szeroko rozumianego południa kraju, z różnym wyprzedzeniem przybywali do Katowic na Defiladę. Mimo czasami sprzecznych w detalach informacji, wszyscy, czasem całymi rodzinami, starali się na odpowiednią porę dotrzeć od strony północnej nitki Alei Roździeńskiego, tak by zająć dogodne miejsce obserwacyjne.

Próżno niestety było wcześniej szukać precyzyjnych informacji, którędy i gdzie można się dostać. Wskazano co prawda 3 nitki, którymi można przejść nad trasą Defilady, niestety główne przejście kładką w stronę planowanego pikniku militarnego i sensownych miejsc obserwacyjnych, zostało bez uprzedzenia, na ponad godzinę przed Defiladą zamknięte, co spowodowało narastający chaos w komunikacji pieszej.

Ludzie w narastającej masie, poruszali się w różnych kierunkach i przepychali, próbując przedostać się na drugą stronę. Próby uzyskania informacji i pomocy od policjantów kończyły się odpowiedziami, które świadczyły niestety o nieznajomości przez nich pierwszego artykułu ustawy o Policji oraz obsługi posiadanego przy pasie radia…

Z komunikacją, tą wewnętrzną również był chyba problem. Nadjeżdżające, najwidoczniej bez uprzedzenia, pojazdy i skromne kolumny uprzywilejowane ewidentnie wprowadzały chaos i panikę wśród zabezpieczających dany punkt funkcjonariuszy dwóch współpracujących służb.

Niektórym jak widać zabrakło chęci, innym pomysłu na proste i tanie drogowskazy, oznaczenia dojść, przejść i głównych szlaków komunikacyjnych w tym dniu.

Nie było też co szukać mobilnych toalet, punktów pomocy medycznej czy chociaż pieszych patroli medyków. Nie było miejsc zacienienia, parasoli czy chociażby wojskowych namiotów, gdzie mogłyby odpocząć matki z dziećmi czy osoby starsze. Zabrakło pomysłu na zastosowanie kurtyn wodnych czy uruchomienie punktów sprzedaży wody.

Nikt chyba nie pomyślał też o trasach ewakuacji czy zapewnieniu dojazdu dla karetek, do osób wymagających pomocy. Do kobiety, która zasłabła, karetka musiała długo się przebijać między ludźmi, jadąc wertepami, oczywiście wojskowa karetka…

Nie do wyobrażenia jest sytuacja związana z wybuchem paniki, jakiegoś ataku niekoniecznie odrazu terrorystycznego, zakłócenia porządku publicznego czy wystąpienia zaplanowanej prowokacji lub protestu.

Wiele osób miało wrażenie, że zapewnienie bezpieczeństwa skupia się jedynie wokół samej trasy defilady i wcześniejszego przeglądu wojsk przez Prezydenta RP. Przejazd Zwierzchnika Sił Zbrojnych RP a raczej jego zabezpieczenie, też uruchamiało wyobraźnię i obawy…

Gwoździem do trumny była organizacja transportu publicznego, głównie tego kolejowego i to nie tylko na terenie województwa śląskiego. Podstawiane dodatkowe składy, jednoczesne wypadanie innych i opóźnienia, totalne ich przeładowanie – wiele osób na defiladę nie zdążyło a droga powrotna trwała do godzin nocnych.

Bezpieczeństwo odczuwamy subiektywne ale po takim dniu chyba i obiektywnie można pewne, niestety negatywne wnioski wyciągnąć. I oby te wnioski procentowały na przyszłość. To, że nic poważnego się nie stało, nie oznacza, że było bezpiecznie.

Pracownik naukowo - dydaktyczny, wydawca portalu MIL.link oraz podcastu "Na celowniku", koordynator Europejskiego Instytutu Bezpieczeństwa, asystent w Instytucie Prawa i Administracji WSB, politolog, weteran.