Dylematy bezpieczeństwa: uchodźcy
Na Morzu Śródziemnym rozgrywa się dramat tysięcy uchodźców z objętych konfliktami różnych rejonów Afryki i Syrii. Swój dramat, jednakże innej kategorii, przeżywa także Europa kompletnie nie wiedząca jak ów problem uchodźców rozwiązać.
Przyjąć czy nie?
Najgorszym, co możemy zrobić to właśnie spłaszczyć całe zagadnienie do prostego pytania: przyjąć czy nie? Takim podejściem robimy krzywdę zarówno uchodźcom dramatycznie szukającym pomocy, jak i całej społeczności europejskiej.
Inspiracją do napisania tego tekstu były moje twitterowe dyskusje m..in. z p. Janiną Ochojską z Polskiej Akcji Humanitarnej. Najbardziej zaangażowane w nieformalną debatę na temat całej skomplikowanej sytuacji są dwa delikatnie przeciwstawne bloki: obrońców praw człowieka oraz środowisk związanych z szeroko pojętym bezpieczeństwem. Pierwsi bezwzględnie żądają bezwarunkowego przyjęcia będących w krytycznej sytuacji ludzi, drudzy mówią owszem, ale pod pewnymi warunkami, bądź wcale. Oczywiście główne założenia obu bloków zostały tu mocno uproszczone, ale w kolejnych akapitach złożoność problemu powinna zostać wyjaśniona.
Skąd się biorą uchodźcy?
Uciekinierzy z różnych zakątków Afryki oraz objętej walkami Syrii dostają się zazwyczaj na włoskie wybrzeże. Przemycani przez Morze Śródziemne, które nie rzadko jest ich ostatnim domem, najczęściej z terytorium państwa upadłego jakim jest Libia. Od jakiegoś czasu włoskie władze za pośrednictwem Komisji Europejskiej zaczęły głośno się domagać wspólnego działania na rzecz unormowania sytuacji. Pod egidą Unii Europejskiej powołano misję wojskową przeciwko przemytnikom, którą następnie postanowiło wesprzeć NATO. Skala procederu doprowadziła jednak do sytuacji, że na Morzu Śródziemnym pływające jednostki zarówno cywilne, wojskowe jak i straży granicznej wyławiają i ratują uchodźców, odprawiając ich głównie do… włoskich granic.
Europa wprowadza „system”
Komisja Europejska zaproponowała więc system, w którym by wg pewnego klucza rozmieszczać uchodźców w różnych krajach Unii Europejskiej, tak by niwelować skutki masowej imigracji w basenie Morza Śródziemnego. Niestety, jak się okazało ów klucz to cały system.
Państwa Europy mówią „nie”
Efektem braku jakichkolwiek rozwiązań, poza narzuceniem ilości uchodźców do przyjęcia oraz 5 – letniego okresu „gościny”, jest sprzeciw krajowych rządów. Padają argumenty o nieprzygotowaniu do takiej operacji oraz podnoszone zostają względy bezpieczeństwa. Na czoło listy kontrargumentów wysuwa się zwłaszcza jeden, mrożący krew w żyłach.
Zagrożenie terrorystyczne
Nie uciekniemy od zagrożenia jakim jest terroryzm, jedyne co możemy robić to przeciwdziałać. Nie da się ukryć, iż „hurtowe” przyjęcie uchodźców przez jakikolwiek europejski (unijny) kraj jest zagrożeniem bezpieczeństwa wewnętrznego i to nie tylko dla niego samego. Prawie równo 30 lat temu podpisano tzw. Układ z Schengen, znoszący kontrole graniczne. To porozumienie, mimo niewątpliwych atutów, powoduje jednak różnego rodzaju zagrożenia bezpieczeństwa, przez co warunkiem układu było zwiększenie współpracy stron w zakresie bezpieczeństwa i polityki azylowej.
Tzw. państwo islamskie zapowiedziało, iż będzie wykorzystywać żywe transporty przez Morze Śródziemne do przemycania swoich ludzi do Europy. Bez względu na to, jakie były intencje dżihadystów i ich komunikatu, przyjmowanie każdej ilości uchodźców jest realnym zagrożeniem. Każda łódź docierająca do europejskiego wybrzeża jest swoistym koniem trojańskim. Tożsamości, przeszłości i intencji przybywających osób nie sposób sprawdzić na zadowalającym poziomie. Przyjmując, iż 1 na 1000 osób może być powiązana z terrorystami a rozdysponowanych po całej Europie ma zostać 20 tys. osób, to ryzyko może okazać się zbyt duże (w 2014 r. było ponad 600 tys. wniosków o azyl w krajach UE).
Inne problemy
Nie możemy zapominać, iż czy to Syryjczycy, czy uciekinierzy z Afryki są to osoby zdecydowanie odmienne kulturowo od mieszkańców starego kontynentu. Część z nich mówi jedynie słabo po angielsku. 5 – letni okres pobytu w kraju gospodarza teoretycznie niweluje „ryzyko” wycieczek czy raczej ucieczek imigrantów do innych krajów Strefy Schegen, jednakże stwarza potrzebę zbudowania obozów dla uchodźców. Obozy znów same w sobie przekreślają i tak nikłe szanse na asymiliację i socjalizację tych osób w nowym dla nich otoczeniu. Pozostają jeszcze kwestie nauki języka, znalezienia pracy, itd. Większość uchodźców i tak zaznacza, że ich miejscem docelowym jest Szwecja, bądź Niemcy. Ile ci ostatni mają już teraz kłopotów z imigrantami oraz Salafitami a przez to realnym zagrożeniem skrajną islamizacją i terroryzmem, nie trzeba pisać.
W Polsce pojawiały się pomysły, by z pomocą zwrócić się jedynie / głównie do syryjskich chrześcijan, koncepcje takie w ustach poważnych ludzi najlepiej chyba przemilczeć.
Włosi znów postraszyli, że jeśli Europa nie dostosuje się do ich potrzeb, wprowadzi tajemniczy „plan B”. Najpewniej chodzi o puszczanie uchodźców wolno, tak by mogli się przemieszczać i swobodnie podróżować po Europie, dzięki czemu Włosi zmniejszą własne dolegliwości. Argument co najmniej słaby, gdyż zapisy Układu z Schengen dopuszczają możliwość czasowego przywrócenia kontroli na granicach, z czego sąsiedzi zapewne skorzystają; Francuzi już to robią prowadząc lotne kontrole na szlakach. Świadczy to także niestety o desperacji i braku jakichkolwiek planów ze strony włoskiego rządu.
Rozwiązania
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż tym ludziom trzeba pomóc. Jak? To jest chyba najtrudniejsze pytanie i bez jednoznacznej odpowiedzi niestety. Europejskie rządy powinny wymóc na Komisji Europejskiej oraz ONZ przyjęcie wspólnych, kompleksowych rozwiązań dot. poprawy statusu osób będących w trudnej sytuacji bądź zagrożeniu w wielu zakątkach ziemi. Może powołanie jakiegoś specjalnego funduszu, z zachętami zwolnień podatkowych?
Sensownym rozwiązaniem na pewno nie są komunikaty z Europy, iż przyjmiemy każdą ilość uchodźców…
OK, można mnie linczować, choć wolałbym konstruktywną dyskusję pod powyższym tekstem.
Maciej Milczanowski
Ja się zgadzam, że problem jest trudny i nie ma jednej recepty. Nawet to co napisałeś o zwolnieniach czy ulgach podatkowych - przecież zaraz odezwą się "tubylcy" kwestionując zasadność takich rozwiązań, skoro rdzenna ludność doświadcza bezrobocia. Użyję sloganu i powiem, że potrzeba kompleksowej strategii, a nie działań doraźnych, ale uważam, że taka właśnie jest prawda. Strategia powinna zaczynać się w Libii czy Syrii, a kończyć na racjonalnej polityce imigracyjnej ze szkoleniami, kursami, obozami "przejściowymi" - a nie "dla uchodźców" itd.
Jarosław Lesner
Receptą mogłaby być międzynarodowa konferencja z udziałem najważniejszych graczy (poza Rosja-mieszacza podżegacza), czyli kraje ościenne i zaangażowane,ale też USA(ewent Chiny inni jako gwaranci) na której ustalono by porządek na wzór tego jaki ustanowiono po 2WŚ. Jakakolwiek pomoc uchodzcom czy finansowa jest rozwiązaniem doraznym nie rozwiazujacym prawie żadnego problemu a jedynie sprawiajacym czyste sumienie a raczej jego pozory
Maciej Milczanowski
Słusznie piszesz Jarek. Jednak nawet bez Rosji takie ustalenia będą bardzo trudne jeśli nie niemożliwe. Wystarczy że Iran i KSA się tam spotkają i będzie klęska...
Bartek Kabała
Świetny artykuł. Pomógł mi zrozumieć mniej-więcej problem. Zastanawiam się tylko czy w obecnej sytuacji totalnego chaosu, kiedy imigranci rozbiegają się po całej Europie nie prostsze i bezpieczniejsze byłoby przyjęcie ich, wiem, że brzmi to okrutnie, ale skatalogowanie ich i kontrola pod względem terroryzmu właśnie? Jak uważa Szanowny Autor?
Artur Dubiel
Dear Bartek. Teoretycznie jest możliwość rejestracji "wszystkich", tylko co to da? Odpowiednio spreparowany życiorys, odpowiednie braki części dokumentów, itd. i dany figurant staje się szarą jednostką w szarej masie uchodźców. Większość informacji będzie nie do potwierdzenia w wiarygodnych źródłach a ogólna ilość danych do przetworzenia straszna. Dołożymy do tego ewentualne wsparcie organizacji, wywiadu czy wręcz zainteresowanego rządu i nieszczęście gotowe. Najsmutniejsze jest to, że od tych 3 miesięcy praktycznie nic się nie zmieniło, poza liczbą uchodźców (drastyczny wzrost) i poszerzeniem całego masowego procederu... Zero pomysłów i koncepcji na poziomach krajowych i międzynarodowym, od dawna niewydolne i nieskuteczne ONZ nawet nie udaje, że coś robi. Bez systemowych rozwiązań nie da się nic skutecznego zrobić. Mówiąc Twoim jezykiem: leczenie objawowe nieznanej choroby...