(Rosyjscy) szpiedzy w Warszawie
Tytuł artykułu nadałem oczywiście celowo trochę przewrotny za tytułem serialu, bo ani to szpiedzy, ani Rosjanie, ani nie chodzi tylko o Warszawę. Choć nie do końca, ale po kolei…
I tak naprawdę nie chodzi mi wcale o opisanie całej sytuacji związanej z zatrzymaniem w Warszawie dwóch mężczyzn oskarżonych (postawiono już im zarzuty) o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej i powielanie tych samych informacji z tysiąca „źródeł”, czy nawet o ich analizę a o rolę mediów w całej tej sytuacji.
Na Twitterze kilku bystrych obserwatorów zwróciło uwagę na „mocny nacisk” mediów na tę sytuację. No ja akurat dziennikarzy rozumiem, temat mocno medialny, czysta sensacja, skandal międzynarodowy i to w czasie największego kryzysu na linii Rosja – Zachód. Ale w dyskusjach i komentarzach zadałem otwarte pytanie czy aby służby celowo nie nakręcają tematu i nim nie sterują w mediach?
Może i tak, może i mieć to sens i być częścią przemyślanych działań polskich służb specjalnych. W rozważaniach nad dylematami bezpieczeństwa, osobiście jestem orędownikiem priorytetu bezpieczeństwa nad publicznym dostępem do informacji. Nawet pójdę dalej, podobnie do przyjmowanych schematów komunikacji społecznej w sytuacjach kryzysowych jestem za całkowicie kontrolowanym, sterowanym i „ocenzurowanym” modelem przekazu informacji wrażliwych opinii publicznej a wręcz dopuszczalnością stosowania elementów gry operacyjnej, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa (a taka sytuacja miała i ma miejsce).
A jak niefortunne mogą być próby upubliczniania informacji i rzekomych sukcesów służb, nie trzeba daleko szukać. Przed EURO 2012 Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pochwaliła się sukcesem wykrycia ładunków wybuchowych w konstrukcji budowanego Stadionu Narodowego. Żeby było ciekawiej informacja równie szybko zniknęła w mediach, jak się pojawiła.
Niestety w Polsce dziennikarzy branżowych mamy jak na lekarstwo i to głównie w branżowych redakcjach (jest kilka wyjątków) i dziennikarze podobnie jak posłowie zadają pytania, na które odpowiedzi lepiej by nie znali, przykłady:
– ilu jest rosyjskich agentów w Polsce? (żałosne, śmiech),
– od jakiego czasu obserwowano zatrzymanych mężczyzn? (naprawdę wierzycie, że od 2 miesięcy?),
– czy mężczyźni działali w jednej siatce szpiegowskiej? (nawet jeśli, to i tak o tym nie wiedzieli),
– czy przed aresztowaniem próbowano agentów „odwrócić”? (no litości!).
I jeszcze kilka słów i uwag na koniec. Ostatnie nagłośnione wątki zatrzymań „w sprawach związanych ze szpiegostwem” miały miejsce w 1994 i 2000 r. co nie oznacza, że innych aresztowań nie było. Liczyli państwo z redakcji, że np. zostaną zaproszeni na „most”, gdzie wymienimy sobie ludzi, jak na konferencję prasową?
Obaj panowie szpiegami na pewno nie byli. Podpułkownik był agentem, najgorszym rodzajem mendy, bo jako wyższy oficer sprzedał własną Ojczyznę za dutki i tu temat jest klarowny – mam nadzieję, że sąd prewencyjnie pod publikę przywali mu z grubej rury, łącznie z degradacją i odebraniem prawa do emerytury resortowej. Bardziej skomplikowana jest sytuacja prawnika, gdyż tak naprawdę nie wiadomo (?) czy tylko współpracował czy może jest na etacie? Ale wcale nie ma lepiej, bo ma podwójne obywatelstwo i rosyjskie i polskie…
Co ciekawe, w mieszkaniu prawnika znaleziono bogatą listę osób do zwerbowania. Znajdowali się na niej politycy, PR-owcy, dziennikarze i eksperci, wszyscy związani z energetyką. Mam nadzieję, iż ABW teraz wszystkich z listy sprawdza. Lista ta może też subtelnie sugerować odpowiedź na wcześniejsze pytanie – współpraca toż czy etat? Może też warto zastanowić się nad osłoną kontrwywiadowczą członków komisji, zwłaszcza tych związanych ze strategicznymi gałęziami nie tylko przemysłu…
Niektóre redakcje zachęcam też, by zamiast oczekiwać na oficjalny rosyjski komentarz do zaistniałej sytuacji, którego nie będzie, by może lepiej pamiętały o nagłośnieniu surowych – mam nadzieję – wyroków w imieniu Rzeczpospolitej.
I na koniec: jesteśmy dla Rosji bardzo ważnym obiektem zainteresowania, jesteśmy sąsiadem, jesteśmy Słowianami, uciekliśmy spod parasola, balansujemy w strefie wpływów, jesteśmy wrotami do tajemnic NATO. Rosyjscy szpiedzy w Polsce byli, są i będą, będą też Białorusini, Chińczycy a nawet i nasi sojusznicy. I chociaż każdy z innymi priorytetami i z innych powodów to wszystkich będzie interesował nasz przemysł ciężki, wydobywczy, zbrojeniowy, energetyka oraz komunikacja. Zawsze chodzi o dwa słowa będące swego rodzaju wzajemnym substytutem: pieniądze i władza…