Bezpieczeństwo Szpiegostwo

Podsłuchy jako zagrożenie bezpieczeństwa państwa

28 sierpnia 2015

author:

Podsłuchy jako zagrożenie bezpieczeństwa państwa

Czy afery podsłuchowe mogą służyć pozytywnemu oczyszczeniu sceny politycznej? Czy podsłuchy, nawet pojedynczych polityków i biznesmenów mogą zagrozić bezpieczeństwu państwa? Jaka była i jest rola naszych służb, w tym służb specjalnych w tych wydarzeniach? Poniżej kilka słów wyjaśnienia, że niezależnie od tego kto jest u władzy a kto w opozycji, podsłuchy mogą wydatnie zaszkodzić bezpieczeństwu państwa.

Podsłuchy, taśmy, afery

Od kilku miesięcy pojawiały się słuchy oraz coraz bardziej wiarygodne informacje w obiegu zamkniętym, iż czym bliżej wyborów, tym częściej będą pojawiać się kolejne wątki afer podsłuchowych, sięgających nawet samych szczytów władzy. Nie trzeba być pilnym obserwatorem, by z dużą dozą prawdopodobieństwa można było przyjąć właśnie taki obrót przypadków, który się ziścił.

Czołowi politycy a nawet ministrowie dali się nagrać w prywatnych restauracjach. O ich nieostrożności można by pisać wiele, społeczeństwo dowiedziało się, m.in. że „państwo polskie praktycznie nie istnieje” a późniejsze (i wcześniejsze) działania służb w sprawie afery w pewien sposób tylko potwierdzały słowa byłego już ministra.

Tusk i Kulczyk

Gazeta Wyborcza ujawniła informacje, że podsłuchy miały miejsce także w willi premiera Donalda Tuska podczas jego spotkań z Janem Kulczykiem. Nieżyjący już biznesmen informował ówczesnego premiera o swoich planach, m.in. stworzenia tzw. mostu energetycznego Ukraina – UE, oczekiwał w zamian za współpracę ochrony kontrwywiadowczej ze strony ABW, nie tylko samej inwestycji a także jego spółek, obawiając się prowokacji i prób kompromitacji jego osoby ze strony rosyjskiej. Czy publikacja takich nagrań może zaszkodzić byłemu premierowi czy nieżyjącemu już Kulczykowi? Oczywistym jest, że nie, pojawia się więc zestaw zasadniczych pytań, kto i po co nagrywał i w jakim celu teraz to ujawnia?

Nawet jeśli Donald Tusk pełniłby nadal funkcję premiera a Jan Kulczyk nadal żył, to z opisu nagrań nie wynika nic obciążającego. Co więcej, wielu komentatorów i moich rozmówców, określa postawę Kulczyka w tej sytuacji jako propaństwową. Owszem, można mieć wiele wątpliwości co do jego osoby, zarzucano mu dzikie prywatyzacje, dziwne korzyści w partnerstwach publiczno – prywatnych, ale koncepcja mostu energetycznego była na rękę i Ukrainie i Polsce i całej Unii. Projekt to oczywiście komercyjny, który Kulczykowi przyniósłby wiele korzyści, ale należy zauważyć, że gdyby nie partnerstwo publiczno – prywatne to w Polsce nie mielibyśmy wielu inwestycji – więc sam układ i propozycja uczciwa.

Kto nagrywał i po co?

Sam premier Tusk? Służby na zlecenie Tuska lub z własnej inicjatywy? Obce służby? Jan Kulczyk? Agentura „prywatna”? Są różne mieszane koncepcje a przez to i równie mieszane możliwe motywacje działania. Donalda Tuska można z tej listy praktycznie wykreślić. On sam, jak i część jego najbliższego otoczenia nie ufał służbom i ich nie lubił. Teoretycznie mógł to robić sam celem zabezpieczenia się przed Kulczykiem. Czemu więc by doszło do wycieku? Musiałby je utracić, bądź komuś udało się je skopiować, ale by to zrobić musiałby mieć wcześniej wiedzę o ich istnieniu. Przez stosunki rząd – służby można też wstępnie odrzucić tezę o nagrywaniu przez służby na polecenie Tuska. Możliwa jest koncepcja nagrywania przez którąś z agencji z własnej inicjatywy, niekoniecznie BOR. Obcy wywiad oczywiście także mógł to teoretycznie uczynić, ale wtedy taśmy nie wylądowałyby na rynku wtórnym. A należy pamiętać, że chociażby Rosjanie nie byli fanami Kulczyka. Z tych samych pobudek co Tusk, mógł to zrobić Kulczyk, ale i w tym przypadku wyciek musiałby nastąpić w wyniku utracenia bądź skopiowania nagrań przez świadomą osobę. Pozostaje więc agentura prywatna, czyli biznes lobbingowy czy kontr/wywiadowczy na cele własne, typu szantaż czy sprzedaż. Możliwa była inspiracja czy zlecenie przez obcy wywiad, możliwe też, że ktoś nie otrzymał obiecanych pieniędzy stąd pomysł o sprzedaży taśm na wolnym rynku.

Nie można zapominać, iż w związku z minionymi wyborami prezydenckimi, nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi oraz sytuacją w Europie związaną z islamskim terroryzmem oraz uchodźcami cała sprawa bądź jej wybrane elementy mogą być częścią gry wykreowanej przez rosyjskie służby specjalne a wymierzonej w polską scenę polityczną i służby specjalne, celem ich destabilizacji.

Wątpliwości

W mediach pojawia się informacja o tzw. grupie wiedeńskiej, czyli dwóch (?!) byłych funkcjonariuszach ABW oferujących do sprzedaży 700 godzin nagrań a ich odsłuchy odbywają się właśnie w Wiedniu. To rodzi kolejne pytania. Jak wyjaśnił mi były Szef BOR płk Andrzej Pawlikowski, za ochronę willi odpowiada BOR, skąd więc nagrania w rękach byłych funkcjonariuszy ABW? Cały proceder zorganizowało dwóch specjalistów, czy są tylko pośrednikami czy fizycznymi sprzedawcami? Spotkań Tuska z Kulczykiem było oficjalnie 3, nie trwały więc chyba po 200-250 godzin? Wychodzi więc na to, że podsłuch musiał być stały, tym samym ktoś musiał mieć możliwość wymiany baterii, podpięcia do sieci, bądź podsłuchiwano w inny zdalny sposób. Albo więc tych taśm nie ma, albo jest ich mniej niż się o nich pisze, albo jeśli to prawda to mamy do czynienia z wielkim skandalem i kompromitacją służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Płk Pawlikowski zauważa też, że problem istnieje właśnie na styku polityka – służby, politycy partii rządzących (i nie tylko) nagminnie naginają i łamią procedury bezpieczeństwa, wprowadzając w stres i narażając na nieprzyjemności zespoły ochronne a potem jeszcze skarżąc się na nie ich przełożonym. Interesujące jest także, że dziennikarze opisując ofertę sprzedaży sami przykładają się do jej rozreklamowania, choć oczywiście kto miał wiedzieć to już dawno o tym wiedział. Skąd też ich taka wiedza, skoro taśm nie słyszeli?

[aktualizacja – media doprecyzowały że: 700 godzin mają wszystkie nagrania, zamieszanych może być więcej byłych funkcjonariuszy, dwóch z nich to oferenci, ABW zaprzecza udziału ludzi z UOP i ABW]

Grupa wiedeńska czyli funkcjonariusze w cywilu

Jeśli faktycznie dokonały tego dwie osoby – nawet specjaliści – to po raz kolejny służby nie wystawiają sobie dobrej laurki. Zakładając też, że to tylko sprzedawcy to dlaczego chodzą jeszcze po wolności? Bez względu na miejsce swojego pobytu oraz rolę w całym przedsięwzięciu powinni już dawno zostać minimum zatrzymani i najlepiej stanąć przed polskim sądem za zdradę oraz działanie na rzecz obcego wywiadu.

Co robią funkcjonariusze i żołnierze w cywilu? Najogólniej: jedna duża grupa odpoczywa, inna większa dorabia gdzie się da a inna, najmniejsza prowadzi wyspecjalizowane interesy. Powody przejścia na emerytury czy po prostu odejścia do cywila bez prawa do emerytury są różne i nie chodzi tylko o tak społecznie nielubiane, stare „15 lat”. Coraz więcej znających swoją wartość ambitnych specjalistów, z różnych branż i specjalizacji widząc ograniczenia w rozwoju swojej kariery czy mówiąc wprost niekompetencje przełożonych, która hamuje nie tylko kariery ale i deorganizuje pracę i służbę postawia odejść. Zakładają swoje firmy, bądź dołączają do swych dawnych znajomych. Śmiem twierdzić, że tak zbudowany podmiot, przy odpowiedniej organizacji, zasobach i funduszach jest w stanie być sprawniejszy i skuteczniejszy w działaniu od niejednej agencji państwowej. Wcale mnie więc nie zdziwi jak się okaże, że za całą sprawą stała „koalicja” byłych funkcjonariuszy. Choć tak szczerze, to wątpię w wyjaśnienie całej sprawy…

Współpracownik płk. Pawlikowskiego płk Grzegorz Małecki wraz ze mną zgłaszał m.in. w BBN potrzebę systemowych rozwiązań dot. wykorzystania byłych agentów, funkcjonariuszy i żołnierzy oraz swoistego nadzoru nad nimi.

Zagrożenia

Jeśli istnienie taśm to prawda, to niezależnie od tego, co było omawiane a zostało nagrane jest to wydatne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego państwa, jego interesów oraz struktur. Nawet w luźnych rozmowach mogły być poruszane kwestie bardzo newralgiczne, delikatne i wrażliwe, mogło – ale nie musiało – dojść do ujawnienia tajemnic. Nie wiadomo do kogo trafiły taśmy i jak wielu miały odbiorców.

Sami politycy, niezależnie od opcji muszą zrozumieć, że walką na nagrania mogą zaszkodzić nie tylko politycznemu oponentowi ale i bezpieczeństwu państwa. Nawet jeśli sami czegoś nie widzą, to nie znaczy że czegoś tam nie ma, „Najważniejsze jest niewidoczne dla oka”…

Reforma służb

Niezależnie od tego, kto, dla kogo, co i po co nagrywał, ewidentnie trzeba stwierdzić, iż nasze służby nie zdały egzaminu. Zapowiadanych reform nie widać, zmiany szyldów czy szefostwa to nie wszystko. Potrzebna nam dogłębna analiza wszystkich służb dla bezpieczeństwa. Należy to zestawić z siatką zagrożeń i kierunków do ochrony a wtedy dopiero można wyciągnąć sensowne wnioski dot. zmian w służbach. Wąsko wyspecjalizowane „nowe” służby i tak potrzebują nawet 5 lat by osiągnąć „gotowość bojową”, potrzebne też okresy przejściowe oraz właściwy dobór kadr.

Zmiany w BOR postuluje płk Pawlikowski, wg niego potrzebny jest m.in. audyt oraz nowa ustawa dającą m.in. uprawnienia operacyjno – rozpoznawcze. Jak mówi nie chodzi o to by BOR był z nazwy służbą specjalną, czy by zakładać teczki (co byłoby niedopuszczalne), ale by BOR jako wąsko wyspecjalizowana służba miał kompleksowe narzędzia pozwalające skutecznie wykonywać powierzone zadania. Muszą się także skończyć sytuacje, gdy wycofując BOR z najmniej zagrożonych placówek, dyplomaci narzekali, że teraz będą musieli sobie zatrudnić sprzątaczkę, kamerdynera i ogrodnika… – dodaje.

Pracownik naukowo - dydaktyczny, wydawca portalu MIL.link oraz podcastu "Na celowniku", koordynator Europejskiego Instytutu Bezpieczeństwa, asystent w Instytucie Prawa i Administracji WSB, politolog, weteran.
One Comment
  1. Marcinu87

    No podsłuchy to duży problem. Najgorzej mają politycy i firmy tak jak moja w której kradziez informacji moze przyniesc wielkie straty dla firmy. Co jakis czas sprawdzamy pomieszczenia wykrywaczem podśłuchów: www.spy-center.pl/wykrywacz-o-najszerszym-zakresie-raksa-120-idet-pl-p-170.html jak na razie nie było żadnego podsłuchu, ale to wiadomo, co się moze zdarzyc?

Comments are closed.

Leave a comment