Co Brexit oznacza dla bezpieczeństwa Europy?
Widmo Brexitu już nie straszy, ale stanowi fakt historyczny. 24-tego czerwca 2016 r. obudziliśmy się w innej Europie. Choć nie wiemy jeszcze w jakiej. Za mało upłynęło czasu, aby można było to wydarzenie obiektywnie ocenić. Z pewnością stan rzeczywistości, który pojawił się jest niezrozumiały i emocjonalnie trudny do przyjęcia dla opinii publicznej, mediów a nawet samych polityków, którzy pośrednio do tego doprowadzili. Wydaje się, że Brexit odsłonił pięć historycznych prawd od których narody nigdy się nie uwolnią.
Po pierwsze, Wielka Brytania potwierdziła fakt, że system międzynarodowy jest anarchiczny, ale nie w sensie jakiegoś rozdzierającego chaosu lub nieładu. Chodzi tutaj o coś innego, a mianowicie o podstawową zasadę, która mówi nam, że system składa się z suwerennych państw nad którymi nie istnieje żadna centralna władza np. Komisja Europejska. Gdyby region Śląska ogłosił odłączenie od Polski to Warszawa wysłałaby tam odział wojska, który szybko spacyfikowałby lokalnych śmiałków. Gdy Wielka Brytania wychodzi z UE Bruksela milczy, albo wyraża ubolewanie i prosi o nie wpadanie w histerię. Mówiąc wprost w stosunkach międzynarodowych nie istnieje coś takiego jak rząd nad rządami. Nie jesteśmy w stanie zdyscyplinować zdezorientowanego Albionu.
Po drugie wszystkie państwa posiadają – z natury rzeczy – jakieś zdolności militarne, które dają im możliwość szkodzenia lub nawet zniszczenia innych. Wielka Brytania jak mało kto jest posiadaczem takich środków zarówno konwencjonalnych jak i nuklearnych. Państwa z samej swojej genezy są potencjalnie niebezpieczne wobec siebie, szczególnie jeśli chodzi o te, które mają więcej uzbrojenia. Wielka Brytania niewątpliwie do nich należy. Oczywiście to nie oznacza, że Brytyjczycy zaatakują jakieś państwo europejskie, choć kontrola nad ich potencjałem zostanie wydatnie ograniczona – nawet pomimo członkostwa w NATO. Ale nikt nie może wykluczyć, że Wielka Brytania nie wykorzysta swojej potęgi wojskowej do polityki sprzecznej z interesem np. Europy Środkowo-Wschodniej lub nawet Zachodniej jako mocarstwo równoważące geostrategicznych graczy kontynentalnych (Francja, Niemcy, Rosja). To byłby powrót do „koncertu mocarstw” znanej koncepcji, kiedy na mapie politycznej Europy nie było miejsca dla Polski.
Po trzecie państwa nigdy nie mogą być pewne intencji innych państw. Europa zdawała sobie sprawę z groźby Brexitu, podjęto w tej sprawie nawet negocjacje zakończone sukcesem w lutym 2016 r. Jednak wynik referendum jest szokiem. Nie chodzi mi tutaj o to, aby postawić zarzut złych intencji wobec innych, ale w rzeczywistości nie wiemy, co jutro uczynią Holendrzy, Włosi, Francuzi czy w końcu Niemcy. W historii Europy występowało wiele możliwych powodów do wojen, ale żadna ofiara nigdy nie była pewna, jakie motywy stały za decyzją agresora. Działa to również w drugą stronę, intencje mogą szybko ulec zmianie więc dzisiejszy negatywny stosunek Wielkiej Brytanii do UE za dwa lub trzy lata, po zbilansowaniu strat i zysków, może być całkowicie inny. W każdym razie niepewność wobec zamiarów jest nieuchronna. To oznacza, że jedne narody nie mają nigdy pewności czy drugie nie posiadają wobec nich szkodliwych lub nawet ofensywnych planów (vide: Rosja – Ukraina 2014 r.).
Po czwarte celem każdego państwa jest przetrwanie. Wielka Brytania chce zachować za wszelką cenę swoją integralność terytorialną i suwerenność. Brytyjczycy chcą posiadać wpływ na swój porządek polityczny i społeczno-gospodarczy. Słowo „przetrwanie” dominuje nad innymi motywami. Wielka Brytania uważa, że coraz bliższy związek z UE tzw. ever closer union nie pozwoli im zachować autonomicznej pozycji. Aby państwa mogły prowadzić własną politykę najpierw muszą istnieć, dlatego z punktu widzenia genezy i historii narodów bezpieczeństwo jest najważniejsze, dopiero później występują inne interesy, i cele związane z rozwojem, dobrobytem, prestiżem i wpływami. Tak jak w życiu człowieka najważniejsze jest „być”, aby później „robić”.
Po piąte, państwa są to racjonalne podmioty. Zarówno Wielka Brytania jak i Polska są świadome zewnętrznego otoczenia i myślą strategicznie, czyli jak przetrwać w niesprzyjających warunkach. Tak więc Londyn jak i Warszawa, oraz pozostałe stolice w Europie, bez przerwy analizują wpływ swojego własnego działania na zachowanie innych i odwrotnie jak zachowanie pozostałych wpłynie na strategię Wielkiej Brytanii i Polski. Rządy poświęcają dużo uwagi i czasu na to jakie wystąpią długoterminowe i krótkoterminowe konsekwencje ich aktywności i reaktywności. Zmierzam do tego, że rząd brytyjski przed podjęciem decyzji o referendum musiał mieć pewność, że nawet wyjście UK z UE nie spowoduje stagnacji gospodarczej czy nawet upadku państwowości Wielkiej Brytanii. W podobnej sytuacji powinien być rząd polski, w końcu Brexit w wartościach relatywnych uderzy najbardziej w Polskę i jej obywateli. Choć po słowach szefa MSZ W. Waszczykowskiego, że będzie się modlił za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE można mieć wątpliwości, czy mamy plan „B”?. W każdym razie modlitwy nie zostały wysłuchane.
Jestem przeciwnikiem Brexitu uważam, że UK nie wyjdzie to na zdrowie, ale podziwiam styl i jakość brytyjskiej demokracji oraz jej organizację. Samo zliczenie głosów w kraju o populacji dwukrotnie większej niż w Polsce w kilka godzin po zamknięciu lokali referendalnych powinno poskromić komentarze niektórych polskich polityków na temat stylu i metody sprawowania władzy na Wyspach. W sensie atawistycznej geopolityki Wielka Brytania będzie teraz trochę przypominać Japonię, wyrzuconego wieloryba na brzeg plaży, zdezorientowanego, dogorywającego i być może nawet niebezpiecznego dla postronnych spacerowiczów. Z pewnością taki stan nie będzie sprzyjał Zachodniej Wspólnocie Bezpieczeństwa ani w wewnętrznych ani w zewnętrznych stosunkach. W swoim czasie NATO przeżywało podobny kryzys egzystencjalny, kiedy Francja wycofała się ze zintegrowanej struktury wojskowej w latach 1966-67 r. Wówczas remedium stanowiło przeniesienie siedziby tej instytucji do Belgii i tzw. „Raport Harmela” – strategia elastycznego reagowania. Po długich latach w 2009 r. Francja powróciła do Sojuszu w 60 rocznicę jego powstania. Wyrażam jedynie nadzieję, że Brytyjczycy będą potrzebowali dużo mniej czasu, aby dojrzeć do tej samej decyzji.
Public Affairs Commentary | Artur Brzeskot
[…] A. Brzeskot, „Co Brexit oznacza dla bezpieczeństwa Europy?”, 26.VI.2016, SZTAB.ORG […]