Bezpieczeństwo Geopolityka Konflikty

Nie wysyłać broni na Ukrainę

17 października 2017

author:

Nie wysyłać broni na Ukrainę

Ukraiński kryzys trwa już ponad trzy lata, ale Rosja osiągnęła swój cel. Separatyści okopali się na swoich pozycjach we wschodniej Ukrainie, a prezydent Władimir W. Putin nie przejawia żadnych oznak cofnięcia się przed sankcjami Zachodu. Wręcz przeciwnie, po tym jak Kongres USA wsparł nowe obostrzenia przeciwko Kremlowi, Putin dolał oliwy do ognia przez wydalenie 755 amerykańskich dyplomatów i zagroził dalszymi akcjami odwetowymi.

Zanim te wydarzenia nastąpiły nieoczekiwanie nowy amerykański wysłannik na Ukrainę – Kurt Volker – oznajmił, iż Waszyngton przygląda się czy nie wysłać tam broni, aby Kijów mógł skuteczniej walczyć z separatystami wspieranymi przez Rosję. Podobno, sekretarz obrony James Mattis przychyla się do tego poglądu. Po tych wydarzeniach na przełomie lipca i sierpnia ponownie odezwał się chór głosów w Ameryce, aby uzbrajać Ukrainę.

Nieszczęśliwie zarówno Mattis, jak i Volker są w błędzie. To mógłby być duży błąd dla Stanów Zjednoczonych, NATO jak i samej Ukrainy. W sumie taki krok nie jest wymagany. Chcę przedstawić sześć argumentów przeciwko wysyłaniu broni na Ukrainę.

Po pierwsze, ukraińska armia wzmocniła swój potencjał przez ostatnie trzy lata. Więc ma ona obecnie niezbędne środki, aby stawić czoła separatystom bez zachodniej broni. Ukraińska armia nie wygląda, jak trzy lata temu, kiedy bez jednego wystrzału oddała Krym w ręce Rosji – zielone ludziki. Budżet Ministerstwa Obrony Ukrainy wzrósł z 1% PKB w 2013 r. do 2,5% w 2015 i 2016 r. Ten procent gwarantuje osiągnięcie pułapu 204 tys. żołnierzy czynnej służby i to wystarczy, aby skutecznie powstrzymać rebeliantów.

Po drugie, jeśli założymy najmniej prawdopodobny scenariusz wielkiej wojny między Ukrainą i Rosją to wciąż nie ma sensu wysyłać tam broni. Według wielu ekspertów zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie nawet z ogromnym wsparciem ze strony Zachodu ukraińska armia nie będzie w stanie odeprzeć zdeterminowanego ataku armii rosyjskiej. Innymi słowy USA nie może wygrać wyścigu zbrojeń z Rosją na Ukrainie, a zatem pokonać Putina na polu walki.

Po trzecie, rzecznicy wysyłania broni na Ukrainę, rzekomo logicznie, uznają że kluczem do sukcesu nie jest pokonanie Rosji, ale podniesienie kosztów wojny do takiego poziomu, że Kreml się wycofa. Według tego planu Kijów może dążyć do podkopania wpływów Rosji, jej cierpliwości i politycznej woli. W efekcie czego Ukraińcy zmuszą Putina do wycofania jego oddziałów, a to pozwoli przyłączyć Ukrainę do Unii Europejskiej i NATO. Jednak to jest mało prawdopodobne, aby taka strategia działa w praktyce bez względu, jak bardzo będzie bolesna kara wymierzona przez Zachód. Efektywność rosyjskiej potęgi militarnej nie może być ograniczona przez niechęć do ofiar cywilnych, prawne regulacje przebiegu konfliktu zbrojnego lub przez wrażliwość Rosji na własne straty. Zwolennicy uzbrajania Ukrainy nie mogą zrozumieć, że dla wszystkich rosyjskich przywódców Ukraina ma strategiczne znaczenie i nigdy nie zrezygnują oni z bezpieczeństwa własnego państwa i narodu, nawet jeśli będzie to oznaczać absorbowanie ogromnych kosztów.

W najnowszej historii wielkie mocarstwa nie lubią, kiedy w ich bliskości geograficznej odlegli rywale rzutują swoją siłę militarną i próbują tam uczynić swojego sojusznika. To wyjaśnia dlaczego Stany Zjednoczone mają własną doktrynę Monroe, która jest aktualna także w dzisiejszych czasach. Zgodnie z którą żaden amerykański przywódca nie może zgodzić się, aby Kanada lub Meksyk przyłączyły się do jakiegokolwiek sojuszu polityczno-wojskowego kierowanego przez inne wielkie mocarstwo. Prezydent Regan uzasadniał amerykańską interwencję w Ameryce Środkowej w ten sam sposób: „Ameryka Środkowa jest dużo bliżej USA niż wiele innych niespokojnych miejsc na świecie … El Salvador jest bliżej położony Teksasu niż Teksas od Massachusetts.

Nikaragua leży bliżej Miami, San Antonio i Tucson niż odległość tych miast od Waszyngtonu”. Rosja także zwraca większą uwagę na sojusznicze wybory bliskiej zagranicy niż na podobne decyzje w odległych krajach np. Zachodniej Hemisfery.

Po czwarte, powinniśmy sobie zdawać sprawę, że podbijanie stawki na Wschodzie Europy grozi niezamierzoną eskalacją. Nie tylko dlatego, że walki na Ukrainie mogą ulec intensyfikacji, ale także z powodu rozlania się tego konfliktu na inne obszary np. Białoruś, Mołdowa lub nawet Litwa, Łotwa, Estonia i Polska. Ukraina wciąż jest w tragicznej sytuacji, ale jeśli jej pozycja geopolityczna będzie pogarszała się, to może być to dla niej niszczące. Oczywiście, możliwość użycia broni nuklearnej przez Rosję wydaje się dzisiaj odległa. Chociaż, jeśli cel uzbrajania Ukrainy będzie podnosił rosyjskie zaangażowanie, Putin może ostatecznie stworzyć poważne zagrożenie nuklearne – tego nie można wykluczyć! W dalszym ciągu zbyt mało wiemy o dynamice eskalacji z poziomu konwencjonalnego do nuklearnego. Jeśli Zachód zagoni Rosję do narożnika to może być bardzo niebezpieczna sytuacja.

Po piąte, wielu rzeczników uzbrajania Ukrainy ma świadomość eskalacyjnego problemu i dlatego oferuje wysłanie tzw. uzbrojenia defensywnego zamiast ofensywnego. Nieszczęśliwie, nie ma zbyt dobrej dystynkcji między tymi dwiema kategoriami. W zasadzie ten problem pojawiał się wiele razy w historii kontroli zbrojeń i rozbrojenia, i za każdym razem nie był rozwiązany.

W przypadku Ukrainy jest podobnie, ponieważ każdy rodzaj broni może być użyty zarówno do obrony, jak i do ataku. Stany Zjednoczone mogą być pewne, że Kreml będzie oceniał amerykańską broń, jako ofensywną, biorąc pod uwagę, że Waszyngton nie akceptuje rosyjskiego status quo na Krymie i wschodniej Ukrainie.

Po szóste, jeśli spojrzymy tylko na ukraiński kryzys z rosyjskiego punktu widzenia to można dostrzec, że uzbrajanie Ukrainy jest bezużyteczne. Rosja zdaje sobie sprawę, że okupacja to bardzo trudne i ryzykowne zadanie. Weźmy pod uwagę sowieckie i amerykańskie doświadczenia w Afganistanie, amerykańskie doświadczenia w Wietnamie i Iraku lub rosyjskie przygody w Czeczenii, aby przypomnieć sobie, że okupacje zwykle kończą się źle. Przypadek Ukrainy nie jest inny, ponieważ większość Ukraińców chce pozostać częścią swojego kraju i zapewne stawiłaby opór rosyjskiej agresji. Innymi słowy przeciągająca się wojna może stanowić dla Rosji najgorszy koszmar, gdyż brakuje jej odpowiednich zasobów, aby łatwo i szybko zająć kolejne wschodnie obwody, nie mówiąc o całym kraju. W sumie mierność lub co najwyżej pośledniość rosyjskiej armii daje jej niewielkie szanse na spacyfikowanie całej Ukrainy. Putin i jego kamaryla nie są idiotami i rozumieją, że próba podporządkowania tak dużego kraju może być, jak połknięcie kolczatki.

Zakończenie zimnej wojny zmieniło wiele cech światowej polityki, ale nie zmieniło zasadniczej natury systemu międzynarodowego. Wielkie mocarstwa i mniejsze państwa wciąż funkcjonują w warunkach anarchii, gdzie nie ma rządu nad rządami, aby chronić ich przed innymi. W szczególności, każde państwo musi zapewnić sobie bezpieczeństwo, jak tylko najlepiej potrafi – Rosja nie czyni tutaj wyjątku. W efekcie czego narody mają dużą skłonność do przejmowania się, kiedy jeden kraj staje się silniejszy od pozostałych, jak Stany Zjednoczone, które są tak potężne, że mogą narzucać swoją wolę bezkarnie. Zatem, Rosja nie ustąpi w obliczu sankcji i jest mało prawdopodobne, że uczyni znaczące koncesje, jeśli koszty wojny na Ukrainie wzrosną.

Jeśli chcemy rozwiązać ukraiński kryzys musimy użyć tylko dyplomatycznych środków – niemilitarnych. Z punktu widzenia Zachodniej Europy, zwłaszcza Niemcy, wydaje się że uznały ten fakt, iż uzbrajanie Ukrainy to droga donikąd. Problem Berlina polega jednak na tym, że nie wie jak zakończyć ten kryzys. Tragedia tej sytuacji przejawia się przez złudzenie zachodnich przywódców, że Ukraina może być wyciągnięta z rosyjskiej orbity wpływów i zintegrowana z strukturami Zachodu – rosyjscy przywódcy nigdy takiego wyniku nie zaakceptują.

Zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo trudne zadanie, ale jeśli chcemy uratować Ukrainę i odbudować relacje Zachód-Rosja musimy uczynić z Ukrainy neutralny bufor pomiędzy NATO, a Rosją. To może iść za przykładami Austrii lub Finlandii podczas zimnej wojny. Konieczne jest zdjęcie ze stołu negocjacji dalszej ekspansji UE i NATO i wyraźnie zaznaczyć, iż celem jest neutralna Ukraina, która nie stwarza zagrożenia dla Rosji. Międzynarodowe organizacje, takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy oraz państwa USA i ich sojusznicy w tym Rosja powinni także pomóc ukraińskiej gospodarce, ponieważ ten cel jest w interesie wszystkich. Zakończenie walk na wschodniej Ukrainie musi bezwzględnie prowadzić do powrotu tamtego regionu pod efektywną władzę Kijowa. Chociaż obwody Donbas i Ługańsk powinny otrzymać znaczącą autonomię i ochronę praw mniejszości rosyjskiej.

W mojej ocenie Krym, ofiara prób Zachodu w promowaniu demokracji i marszu na wschód UE i NATO do bliskości geograficznej Rosji, jest zapewne stracony bezpowrotnie. To jest najlepszy czas, aby odrzucić głupią politykę – liberalnej hegemonii – zanim będą poczynione jeszcze większe szkody zarówno dla samej Ukrainy, jak i relacji Zachód-Rosja.


Link: mil.link/pl/nie-wysylac-broni-na-ukraine/

Krótki link: mil.link/i/uabron


 

Absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych oraz Katedry Badań nad Konfliktami i Pokojem. Ekspert Europejskiego Instytutu Bezpieczeństwa. Zainteresowania: stosunki międzynarodowe teoria i praktyka
2 Comments
  1. Paweł F. NOWAK

    Jak najbardziej słuszna opinia.

  2. […] A. Brzeskot, „Nie wysyłać broni na Ukrainę”, 17 października 2017, SZTAB.ORG […]

Comments are closed.

Leave a comment