Geopolityka Konflikty Terroryzm

Tzw. Państwo Islamskie – przyczyna czy skutek dramatu irackiego?

17 lutego 2015

Tzw. Państwo Islamskie – przyczyna czy skutek dramatu irackiego?

20140614_MAM914W sytuacji, jaka istnieje w Iraku w 2015 roku, dla wielu analityków, a z pewnością także niemal wszystkich dziennikarzy, wszystko wydaje się jasne. Tzw. Państwo Islamskie (zwane z ang. ISIS, ISIL, IS lub Daesh) w swoim radykalizmie nie ma sobie równych w całej historii ludzkości, staje się więc oczywistym wrogiem całego cywilizowanego świata. Wzywa się więc zarówno Zachód (bezpośrednio zagrożony atakami tego „państwa”) jak i aktorów bliskowschodnich, do szerokiej koalicji przeciw PI. Niestety sytuacja w regionie nie jest taka prosta, a generalizacje i uproszczenia, mogą prowadzić do dalszych dramatycznych błędów w tym gorącym regionie. IS nie jest ani najbardziej brutalną organizacją w historii, ani w czasach obecnych ani nawet w regionie czy też w samym Iraku.

Proces decyzyjny po inwazji w 2003 roku

Inwazja tzw. wojsk koalicji w Iraku w 2003 roku, radykalnie zmieniła układ sił w regionie. Jednakże o tym fakcie nie zadecydowała jedynie decyzja o wojnie podjęta w Białym Domu. W istocie fundamentalne znaczenie miały decyzje podejmowane w pierwszych tygodniach i miesiącach od rozpoczęcia inwazji na Irak, zarówno w samych USA, jak i później już właściwie tylko w Bagdadzie. Początkowy plan był obiecujący. Sprawujący tymczasową władzę w Iraku Jay Gardner znał dobrze sytuację w tym państwie, zdając sobie sprawę z trudnego, ale koniecznego status quo między sunnitami, szyitami oraz Kurdami. Planowane w Waszyngtonie zastąpienie Gardnera dwoma osobami: Paulem Bremerem oraz Alamay Khalilzadem, także wydawało się słusznym posunięciem, bowiem pierwszy z nich miał zajmować się nadzorem nad wojskami i pozostałymi obywatelami USA w Iraku oraz działaniami zbrojnymi, a Khalizad miał organizować nowe władze Irackie i nadzorować funkcjonowanie państwa. Niestety, jak się wydaje z inicjatywy Bremera, Khalizad nie trafił do Iraku, a całą władzę przejął sam Bremer. Trzeba dodać, że Bremer nie miał zupełnie doświadczenia jeśli chodzi o Irak oraz jak się wydaje, nie był w pełni (lub w ogóle) świadom deklaracji składanych Irakijczykom przez rozpoczęciem działań zbrojnych lub też uznał że nie są one ważne. W efekcie Bremer zmienił zupełnie ustalony wcześniej w wyniku szerokich konsultacji plan dla Iraku.

Po pierwsze rozwiązał armię iracką. Stwierdził bowiem, że skoro wojsko Irackie przestało formalnie istnieć (co powtarzał wielokrotnie w wywiadach i opisywał w artykułach), to można je organizować zupełnie od nowa. Decyzję tą motywował tym, że w chwili uderzenia armii USA, żołnierze iraccy w zdecydowanej większości pozostali w swoich domach, lub rozpierzchli się zanim doszło do kontaktu z przeciwnikiem. Bremer zignorował jednakże fakt, że amerykańscy specjaliści od operacji psychologicznych (tzw. Phyops) przed inwazją, zrzucali tony ulotek w całym Iraku, w których zalecali żołnierzom zostać w domach przy swoich rodzinach, za co mieli zostać przywróceni do służby po zajęciu kraju przez koalicję. Rozwiązanie armii irackiej spowodowało, że 385 tysięcy przeszkolonych i uzbrojonych ludzi znalazło się bez pracy, a więc bez możliwości utrzymania rodziny we własnym kraju. Wraz z wojskiem rozwiązano też liczącą 285 tys. ludzi policję oraz 50-cio tysięczną gwardię Saddama Hussaina (co akurat było słusznym posunięciem). W sumie CPA order no 2 spowodował że 720 tysięcy ludzi, dotąd tworzących system bezpieczeństwa Iraku, znalazło się poza systemem. Stało się tak, mimo iż ludzie ci zostając w domach wypełnili zalecenie armii inwazyjnej. Nie byli to jedynie sunnici. Ci zajmowali stanowiska dowódcze i kierownicze, jednak w armii irackiej znajdowali się też zarówno sunnici jak i szyici.

Wcześniej wydany CPA order no 1, stanowił o zwolnieniu około 100 tys. Irakijczyków, zajmujących kierownicze stanowiska w najważniejszych instytucjach cywilnych państwa. W istocie zwolniono z pracy trzy poziomy ministerialne lub zarządcze w administracji publicznej, począwszy od szkół czy szpitali, aż po systemy energetyczne czy transportowe państwa. Zwolniono więc najbardziej kompetentną i doświadczoną kadrę ze wszystkich ważnych dla państwa urzędów i stanowisk państwowych. Chaos w państwie był tylko kwestia czasu.

Rząd „porozumienia narodowego” w Iraku

Nowe władze na czele których stanął premier Nouri Al-Maliki miały zorganizować rząd porozumienia narodowego. Faktycznie zarówno w skład gabinetu premiera jak i parlamentu w wyniku wyborów w 2005 roku weszli przedstawiciele zarówno szyitów, sunnitów jak i Kurdów, czyli wszystkich najliczniejszych grup religijnych lub kulturiwych w Iraku. Od początku jednak rząd ten nie miał nic wspólnego z jednością ani współpracą. Przyznają to nawet Irańczycy ze środowisk naukowych (autor niniejszego tekstu pytał o ta kwestię dra Mohammada Hassan Khani, z Islamic Azad University w Teheranie, w trakcie dyskusji w czasie panelu na konferencji w Uniwersytecie Łódzkim, 7 listopada 2014). W tym samym czasie, z więzienia wypuszczano tzw. więźniów politycznych. Problemem było jednak to, że wiele dokumentów na ich temat uległo zniszczeniu, czy to w wyniku działań wojennych, czy palonych przez służby w chwili błyskawicznego postępowania ofensywy wojsk koalicyjnych w 2003 roku. Nowe władze nie zawsze dokładały też starań aby dobrze zbadać przeszłość kandydata do zajęcia ważnego stanowiska w państwie. W wyniku tego do władzy dostawali się tacy ludzie jak Khalil Jalil Hanza sprawujący urząd gubernatora prowincji Al-Qadisiyah. Człowiek ten jeździł na szkolenia do Iranu, co niezbyt starannie nawet ukrywał i prowadził politykę nie tylko anty-sunnicką, ale też był jednym z przywódców szyickich w regionie którzy nawzajem się zwalczali. Oczywiście dowódcy wojsk koalicji (prowincja leżała w strefie polskiej) zdawali sobie z tego sprawę, jednak niewiele w tej sprawie można było zrobić. Transfer pieniędzy na projekty do samego gubernatora powodował wzmocnienie jego władzy lub zwiększenie prywatnego majątku, a próba ominięcia go i przekazywania pieniędzy głowom lokalnym rodów, powodowała oskarżenia ze strony gubernatora, wobec dowódców polskich (w tym bułgarskiego z-cy dowódcy brygady w Camp Delta, czego autor był świadkiem) o wspieranie i sponsorowanie terroryzmu. Szyici mając zdecydowaną przewagę nad innymi grupami w Iraku, toczyli jednocześnie krwawą wojnę o władzę między sobą, często kierując swoje ataki przeciw siłom koalicji. W efekcie, zarówno sunnici jak i Kurdowie mieli marginalny, o ile nie żaden, wpływ na sytuację w Iraku. Obie społeczności zostały pozbawione reprezentacji politycznej. Przez cały czas trwały krwawe walki pomiędzy szyitami i sunnitami, grupami szyickimi jak i Kurdami i sunnitami czy też szyitami i Kurdami. Po wojnie Iracko-Irańskiej po obu stronach pozostało wielu uchodźców – szyitów z Iraku w Iranie , z których rekrutowała się tzw. Najwyższa Islamska Rada Iraku, na wzór irańskiej z której tworzono oddziały organizacji Badr, natomiast po stronie Irackiej znajdowali się szyici z Iranu zajmujący głównie tzw. Camp Asharaf i tworzący organizację Mujahedin Al-Khalq. szyici dzielili się na kilka grup, z których główne to (przywódca Muktada Al Sadr) i Organizacja Badr (przywódca Hadi Al-Amiri). Kurdowie na terenach na których stanowili znaczną większość ustanowili własną autonomię a faktycznie państwo, choć nie uznane jeszcze przez społeczność międzynarodową. Proces tworzenia własnego państwa przez Kurdów toczył się w atmosferze ostrego konfliktu ze stanowiskiem dyplomacji tureckiej jak i władz szyickich w Bagdadzie. Ich trudne położenie zmieniło się dopiero wtedy, gdy tzw. Państwo Islamskie (PI) rozpoczęło swoje działania zarówno zbrojne jak i, lub może przede wszystkim, medialne. Wtedy to Kurdowie zyskując przychylność społeczności międzynarodowej jak i realną pomoc militarną USA umocnili się w północnym Iraku oraz północno – wschodniej Syrii. Jednocześnie milicje szyickie prowadziły coraz bardziej brutalne akcje skierowane przeciwko sunnitom. Ci pozbawieni możliwości działań politycznych w Bagdadzie, stanowisk w administracji czy służbie bezpieczeństwa państwa zaczęli w sposób naturalny dążyć do ukształtowania własnego państwa.

Powstanie tzw. Państwa Islamskiego

W 2011 roku wybuchła rebelia w Syrii zapoczątkowana na fali tzw. Arabskiej Rewolucji. Co dość naturalne w tym regionie (choć w żaden sposób nie usprawiedliwia rządzących w Syrii) była ona krwawo tłumiona powodując, że w różnych miejscach powstawały nowe zarzewia buntu. W żadnym momencie bunt ten nie przerodził się w ruch masowy, jak miało to miejsce w Egipcie czy Tunezji. Klasa średnia, której żyło się w Syrii lepiej niż w Egipcie, była mocno podzielona i nie opowiadała się zdecydowanie po stronie buntowników. Jednakże Syria była sojusznikiem Iranu oraz co mniej istotne Rosji. Bardzo istotny jest też to, że władze syryjskie wspierały też Hezbollah w Libanie, co stanowiło bezpośrednie zagrożenie wobec Izraela. Ze strony zarówno Iranu jak i Syrii wsparcie uzyskiwał też Hamas w Strefie Gazy, choć religijnie jest to organizacje z przeciwległego bieguna. Pomoc ta była ukierunkowana nie na wsparcie ludności Palestyńskiej, ale na zwiększanie zagrożenia dla Izraela. Taki splot okoliczności geopolitycznych spowodował, że przywódcy zachodni zaangażowali się we wsparcie tzw. Wolnej Armii Syryjskiej (z ang. FSA) w Syrii. Szkolono sunnickich rebeliantów w Turcji, a potem także w północnej Syrii. Problemem, który starano się tuszować w mediach był rosnący udział bojowników Al-Kaidy wśród rebeliantów (o czym pisałem już w 2013 roku i tekst ten z komentarzem z grudnia 2014 roku można znaleźć na moim blogu). Ci, co zrozumiałe, przyjmowali z otwartymi ramionami najbardziej bitnych dobrze przeszkolonych i wyposażonych przybyszy z Iraku. Spory udział we spieraniu Syryjskiej Al-Nusry (jak nazywała się syryjska gałąź Al-Kaidy) miały też państwa Zatoki Perskiej, a szczególnie Arabia Saudyjska i Katar. Łączenie się oddziałów FSA z Al-Nusra było nieuchronne i naturalne. Łączyło ich wszystko.
Gdy wiosną 2011 roku obalono i zamordowano Muamara Kadafiego w Libii, jego arsenały broni szybko opustoszały.

Broń ta transportowana przez pustynię saharyjską i tunele podziemne między Egiptem i Strefą Gazy zasiliła po części Hamas, jednak w znacznie większym stopniu właśnie FSA i Al-Nusrę. Był to silny zastrzyk wyposażenia, który utrudnił walkę siłom lojalnym wobec prezydenta Syrii Baszara Al-Asada, ale też spowodował przejmowanie wiodącej roli ekstremistów wśród rebelii syryjskiej. To właśnie, a nie tylko sprzeciw Rosji i Chin w RB ONZ spowodowało, że nie utworzono strefy zakazu lotów nad Syrią i nie decydowano się na dalsze wsparcie FSA. Tymczasem sunnici z Al-Nusra, w północnej Syrii, już dawno stali się niezależni od irackiej Al-Kaidy i działali zupełnie na własną rękę. Wreszcie zmienili też szyld i rozpoczęli zupełnie nowy etap w swojej działalności medialnej. Zaczęli tworzyć spektakle medialne, w których występowali oni sami, lub uwięzieni przez nich przedstawiciele innych religii, szyici, lub nie dość wierzący sunnici czy też przedstawiciele Zachodu, którzy w swoich wypowiedziach mieli świadczyć o racjach Państwa Islamskiego i negować swoje własne środowiska. Finalizacją były brutalne egzekucje.

Tzw. Państwo Islamskie w Iraku

Państwo Islamskie wykorzystując próżnię polityczną, chaos i rozgoryczenie sunnitów w północnym Iraku wdarli się na to terytorium. Wielu Irakijczyków widząc w PI szansę na lepsze życie niż dotąd, przyłączało się. PI dokonywało egzekucji wszystkich funkcjonariuszy służb mundurowych i administracyjnych. Jednakże cywile sunnici znaleźli tam szansę na państwowość i reprezentację polityczną, choć niestety dla nich opartą na bardzo radykalnych zasadach. Uchodźca z Iraku, z którym miałem możliwość porozmawiać w Turcji, potwierdza taką sytuację. Ahmed (nie zgodził się na ujawnienie nazwiska, co wobec tego że przebywa właśnie w Turcji jest zrozumiałe) w rozmowie stwierdził, że PI jest rzeczywiście bardzo brutalne, a zasady życia w obszarze na którym sprawuje władzę są skrajnie ciężkie. Jednakże jest to życie w jakiejś mierze ustabilizowane. Trzymając się wyznaczonych przez PI zasad, można tam wieść w miarę spokojne życie. Zanim przyszło PI, milicje szyickie pod byle pretekstem porywały ludzi, którzy już nie wracali do swoich bliskich. Były znacznie bardziej brutalne zdaniem Ahmeda niż PI, bowiem nie było wiadomo kiedy i kogo mogą aresztować, w przeciwieństwie do PI, których zasady działania są w regionie znane. Szyici dążyli do zupełnego zmarginalizowania sunnitów tworząc z Iraku enklawę Irańską. Polityka USA oraz Zachodu jest tak niejednoznaczna, że o zaistniałą sytuację obwiniają ich wszyscy w regionie. Dla Arabii Saudyjskiej, Kataru i sunnitów z Iraku, USA i Europa działały na korzyść Iranu, aby: pozbyć się zagrożenia nuklearnego, czy też działalność ta wynikała z ignorancji i/lub błędnej oceny sytuacji, lub w najbardziej radykalnej wersji po prostu miała na celu wspieranie Ajatollahów w wyniku tajnego porozumienia i chęci przekazania im pozycji dominującej w regionie. Z drugiej strony Iran i Syria, ale też Egipt (choć nie w sposób oficjalny) oskarżają USA o wspieranie PI oraz Al-Kaidy. Paradoks całej sytuacji polega na tym, że wszyscy w sporym stopniu mają rację (wyłączając najbardziej radykalne tezy). USA faktycznie doprowadziły do złamania równowagi między Irakiem i Iranem powodując zdecydowaną dominację wpływów Ajatollahów w sąsiednim Iraku. Pod rządami Baracka Obamy, USA faktycznie starają się nawiązać porozumienie z Iranem, co samo w sobie jest z pewnością słuszne, jednak spojrzenie na sytuację w regionie jedynie z perspektywy porozumienia nuklearnego, może spowodować utratę kontroli nad innymi kluczowymi procesami do jakich tam dochodzi. Szczególnie rosnących wpływów Iranu w Syrii (co jest raczej nieodwracalnym procesem) oraz prób podporządkowania szyitom całego terytorium Iraku i dalszych prześladowań sunnitów i Kurdów. Obecnie szyitom uniemożliwia to jedynie powstanie PI. Z drugiej strony faktem jest też, że USA (jak i uczestnicząca w procederze Francja) stały za uzbrajaniem z arsenałów Kadafiego, oraz szkoleniem rebelii w Syrii, z której często rekrutowali się bojownicy PI. Trudno podejrzewać administrację amerykańską o celowe wspieranie terrorystów, jednak o krótkowzroczność już raczej należy.

Wnioski

W całym procesie jaki toczy się na Bliskim Wschodzie, a skutkującym dramatyczną sytuacją w Iraku, bardzo widoczny jest brak strategii, głównego inicjatora niemal wszystkich działań – czyli USA. Zarówno interwencja zbrojna w 2003 roku, jak i proces decyzyjny w pierwszej połowie 2003 roku, a także wiele późniejszych działań aż do wycofywania się na rozkaz następnego prezydenta Bracka Obamy, były albo częścią bardzo nierealnych planów i strategii, albo gdy sytuacja wymykała się spod kontroli, serią doraźnych, często intuicyjnych działań. Efektem jest rozwój państwa Islamskiego, które wbrew temu co przekazują media, ma spora podstawę społeczną i uzasadnienie polityczne. Oczywiście w żaden sposób nie można usprawiedliwiać metod jakimi PI się posługuje. Budzą one uzasadnioną odrazę i nie stanowią emanacji żadnej myśli religijnej. Stanowią one raczej skrajnie radykalną ideologię, będącą zlepkiem fragmentów (najczęściej przekręconych lub „przeinterpretowanych”) Koranu, luźno dobieranych Hadisów lub po prostu haseł propagandowych. Koncepcja PI jest więc raczej bliższa faszyzmowi, który część naukowców w tym przypadku określa mianem – Islamizmu a więc islamo -faszyzmu. Ta odrażająca i radykalna ideologia okazuje się jednak wybawieniem dla części społeczeństwa która od 12 lat żyje w ciągłym strachu, upokorzeniu i jest prześladowana. Sunnitom odebrano państwo, zepchnięto na margines życia społecznego, odmawiając jakiejkolwiek podmiotowości w Iraku, a następnie uzbrojono za pomocą broni z Libii. Reszty dokonali radykałowie z Al-Kaidy, Al-Nusra oraz PI.

W sytuacji obecnej nie ma innej możliwości niż dalszy podział Iraku. Trwający już dwunasty rok konflikt spowodował taką wzajemną nienawiść, że trudno wyobrazić sobie dziś realny rząd porozumienia narodowego. Tym bardziej, ze rozpad Iraku już stał się faktem, za sprawą Kurdystanu istniejącego na północy. Nie ma jednak w historii przypadku takiego rozdziału terytorium, które nie powodowałoby kolejnych konfliktów zbrojnych. O ile granice Kurdystanu są niemal w pełni ukształtowane, o tyle linia podziału między sunnitami i szyitami, obecnie nie jest możliwa do ustalenia. Sami szyici z pewnością widzą tą linię kilkadziesiąt kilometrów na północ od Bagdadu. Jednakże sunnici będą dążyć do ustalenia takiego rozdziału na południe od Al-Hilla i starożytnego Babilonu. Trudno tu będzie o jakiekolwiek porozumienia. Nie pomoże tu też żaden nowy układ Sykes-Pikot, bowiem nie ma już sił kolonialnych, które byłyby w stanie takie porozumienie wprowadzić w życie. Choć trzeba dodać, że nie bezzasadne jest tu uznanie sygnatariuszy tego właśnie układu z 1916 roku jako sprawców wielu z dzisiejszych problemów tego regionu. Wybuch wojny na większą niż dziś skalę, między szyitami i sunnitami, może natomiast spowodować interwencję Turcji, która jest bardzo niezadowolona i zaniepokojona powstaniem państwa kurdyjskiego. Należy pamiętać, że Kurdowie nie poprzestaną na niewielkim skrawku terytorium do którego roszczą sobie prawo. Ich zasadnicze terytorium rozciąga się we wschodniej Turcji i północno-zachodnim Iranie. Konflikt między Turcją i Kurdami jest też zupełnie realny.

W 2003 roku administracja USA miała dużo możliwości dla wprowadzenia w życie swoich planów. W latach 2005-2008 sytuacja dramatycznie się pogarszała, ale wciąż istniała szansa na zbudowanie rządu jedności narodowej w Iraku. W 2011 istniała jeszcze niewielka szansa na powstrzymanie zupełnego upadku i chaosu w tym państwie, choć sytuacja była już rozpaczliwa. W 2015 roku dalszy brak strategii administracji USA jest zastępowany planami innych aktorów – jak Iran oraz PI, Kurdów jak i próby zwiększenia wpływów Arabii Saudyjskiej i Kataru w Iraku. Nic w Iraku nie jest dziś łatwe ani proste. Nie ma łatwych rozwiązań – jak bombardowanie miast zajętych przez PI, żeby zabić wszystkich terrorystów (sic!!!) Trudno już teraz wskazać racjonalne kierunki działań USA, które mogłyby sytuację odwrócić. Tym bardziej, że nadal USA nie budują żadnej strategii, jaka mogłaby wprowadzić stabilizację w Iraku. Prezydent Barack Obama z rozbrajającą szczerością przyznał się latem 2014 roku, do tego że nie posiada żadnej strategii do walki z PI, a więc, co jasne, nie ma też pojęcia jak zaradzić sytuacji w Iraku. Takie możliwości istnieją, choć z każdym rokiem mniejsze zło jest coraz trudniej znaleźć.

dr inż., Kierownik Katedry Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pracownik Instytutu Studiów nad Terroryzmem oraz Instytutu Badań nad Cywilizacjami Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
3 Comments
  1. […] Polityka Bliskowschodnia, zarówno USA jak i UE, realizowana w pierwszych 15 latach XXI wieku była oparta działaniach doraźnych, uwarunkowana wewnętrznymi kwestiami państw zachodnich, a co za tym idzie nie posiadała żadnej strategii umożliwiającej działania skoordynowane i obliczone na długofalowy i trwały efekt. Skutkuje to dramatycznym pogorszeniem sytuacji zarówno w regionie: https://mmilczanowski.wordpress.com/2015/03/08/so-called-islamic-state-the-source-or-the-effect-of-iraqi-drama/ oraz https://mmilczanowski.wordpress.com/2014/12/17/syria-government-rebels-extremists/ ; https://sztab.org/szyici-i-sunnici-w-iraku-po-2003-roku/ jak i w Europie: https://sztab.org/islam-islamizm-terroryzm-charlie-hebdo/ ; https://mmilczanowski.wordpress.com/2015/09/03/imigranci-w-polsce-audycja-w-rzeszowskim-radiu-via/ . Poniżej przedstawiam kilka przedsięwzięć poziomu taktycznego, które składając się na strategię pozwoliłyby w moim przekonaniu na unormowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie i radykalnego zmniejszenia zagrożenia ze strony radykalnych ugrupowań, a także pośrednio przyczyniłyby się do zmniejszenia fali imigrantów. Oczywiście jest to tylko zarys takiej strategii i z pewnością zawiera wiele luk. Jednakże przy odpowiedniej woli państw, jest możliwa do zrealizowania. Przytoczone kwestie  muszą być realizowane równolegle we wszystkich trzech warstwach (chyba że inaczej zaznaczono w tekście). Punkty nie stanowią więc kolejności chronologicznej: […]

  2. […] Polityka Bliskowschodnia, zarówno USA jak i UE, realizowana w pierwszych 15 latach XXI wieku była oparta działaniach doraźnych, uwarunkowana wewnętrznymi kwestiami państw zachodnich, a co za tym idzie nie posiadała żadnej strategii umożliwiającej działania skoordynowane i obliczone na długofalowy i trwały efekt. Skutkuje to dramatycznym pogorszeniem sytuacji zarówno w regionie: https://mmilczanowski.wordpress.com/2015/03/08/so-called-islamic-state-the-source-or-the-effect-of-iraqi-drama/ oraz https://mmilczanowski.wordpress.com/2014/12/17/syria-government-rebels-extremists/ ; https://sztab.org/szyici-i-sunnici-w-iraku-po-2003-roku/ jak i w Europie: https://sztab.org/islam-islamizm-terroryzm-charlie-hebdo/ ; https://mmilczanowski.wordpress.com/2015/09/03/imigranci-w-polsce-audycja-w-rzeszowskim-radiu-via/ . Poniżej przedstawiam kilka przedsięwzięć poziomu taktycznego, które składając się na strategię pozwoliłyby w moim przekonaniu na unormowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie i radykalnego zmniejszenia zagrożenia ze strony radykalnych ugrupowań, a także pośrednio przyczyniłyby się do zmniejszenia fali imigrantów. Oczywiście jest to tylko zarys takiej strategii i z pewnością zawiera wiele luk. Jednakże przy odpowiedniej woli państw, jest możliwa do zrealizowania. Przytoczone kwestie  muszą być realizowane równolegle we wszystkich trzech warstwach (chyba że inaczej zaznaczono w tekście). Punkty nie stanowią więc kolejności chronologicznej: […]

  3. […] The Middle East policy, of both, the USA and the EU, implemented in the first 15 years of the twenty-first century was based ad hoc measures, determined by internal issues of Western countries, and thus there was no any strategy for coordinated action and calculating of the long-term and lasting effect positive for all sides. This results in a dramatic deterioration of the situation both in the region https://mmilczanowski.wordpress.com/2015/03/08/so-called-islamic-state-the-source-or-the-effect-of-iraqi-drama/ and https://mmilczanowski.wordpress.com/2014/12/17/syria-government-rebels-extremists/ ; https://sztab.org/szyici-i-sunnici-w-iraku-po-2003-roku/ and also in Europe: https://sztab.org/islam-islamizm-terroryzm-charlie-hebdo/ ; https://mmilczanowski.wordpress.com/2015/09/03/imigranci-w-polsce-audycja-w-rzeszowskim-radiu-via/ .   […]

Comments are closed.

Leave a comment